piątek, 16 lipca 2010

zimy chcę

Jest niewiarygodnie gorąco. Niemożliwie. Ale i tak leżałem na słońcu, moszcząc się w trawie, przez co teraz pewnie boli mnie głowa. Byłem też na siłowni, przypakować co nieco przaśnymi hantlami. Potem wio do miasta z Hubertem, by spotkać się z resztą. Śmiesznie było, jak zwykle. I odnowiliśmy wspólnie fascynację Pokemonami. To była dopiero bajka, nie to, co teraz. Idiotyzmy jakieś z Hanah Montanah Zakohanah i innymi badziewiami. I jakoś nikt przez te Pokemony nie morduje, ani nie bije się ze zwierzętami. Pokemony były fullcool.
A właśnie, fullcool to jeden z wymyślonych przeze mnie neologizmów. Fullcool oznacza tyle co zajebisty, pełny lansu, fajny, super i słit. Antonimem fullcool jest lansless - ubogi w lans.
Wymyśliłem jeszcze zabarwioną erotycznie nazwę dla mieszkanki Etiopii. Mieszkanka tegoż uroczego kraju to nie kto inny jak Etiopiczka.
Tiaaaaaa...

1 komentarz:

  1. Oj, misiek, Tobie rozpaczliwie potrzeba paru lekcji analizowania wierszy twórców romantycznych...

    ;]

    OdpowiedzUsuń