wtorek, 31 maja 2011

cmyk

Sory, nie mam czasu na miłość - uczę się PO.
Ale za tydzień...?

poniedziałek, 30 maja 2011

narzekanie

Miałem ponarzekać jak bardzo nie chce mi się uczyć z historii, ale zasnąłem. Teraz już po ptakach, nóż na gardle. Ale noc długa, kawa ciepła, zeszyt gruby, a mazaki ciągle piszą. Przede mną jeszcze tylko jakieś 8 tematów. Bosko.
Byle do weekendu.

niedziela, 29 maja 2011

sen

Śniłem że byłem szczęśliwy, na chwilę przynajmniej. Potem znów nie, jak w filmie.
Ale było fajnie. Dlaczego się obudziłem.
Nie mogę przypomnieć sobie tej twarzy. Musiałem Cię kiedyś już widzieć, bo przecież sny składają się z elementów tego co przeżyliśmy, ale nie pamiętamy. Wyglądałaś tak znajomo, chyba. Nienawidzę tego uczucia kiedy nie pamiętam.
Dziwny ten sen.

Były warsztaty, kluski z serem, półmetrowy obiektyw, przyjaciele, śpiewanie i wódka. Dużo wódki. W zasadzie to nie wiem czy coś mogę więcej napisać bo niewiele pamiętam.

wtorek, 24 maja 2011

najśmieszniej

Prawie 3 godziny czekania, upał, srebrne clio, nowi znajomi i wreszcie moje nazwisko wyczytane przez głos z głośnika. Potem wszystko działo się szybko i zadziwiająco dobrze. 40 minut, które trwało jak 10. I wynik - POZYTYWNY.
Ale się cieszę.

poniedziałek, 23 maja 2011

10:20

Jutro egzamin, zaczynam świrować. Boję się, że obleję na placu.
Wolę oblać na mieście. A najśmieszniej będzie jak zdam.

Módlcie się za mnie.
(i generalnie nikt Wam nie zabrania komentować...to nawet wskazane. Pokrzepcie mnie trochę, co?)

sobota, 21 maja 2011

gospel

Ciągle żyję, wydawać by się mogło, że żadnego końca świata nie było. Ale był!
Mój osobisty! Zgubiłem zeszyt do matematyki. Ja nie wiem jak się z tego wytłumaczę. To będzie długi poniedziałek. Sprawdzian z chemii, jakieś gówno z hiszpańskiego, lektura na polski, nad którą jedynie zapłakałem, myślałem, że jest cieńsza. I matma. A potem ostatnia jazda i nauka do egzaminu. Bo MOŻE się uda.
A jak nie, to zminimalizujmy straty - zdajmy teorię!
Szkoda tylko, że sobota się kończy, a jutro komunia kuzynki, a rola nadwornego fotografa przypadła mnie.
Jutro nie będę miał nocy, tak sądzę.

piątek, 20 maja 2011

apokalipsa

Ten koniec świata jutro to tak na poważnie? Bo nie wiem czy się na sprawdzian z chemii uczyć.

czwartek, 19 maja 2011

ciepło

Temperatura jest odwrotnie proporcjonalna do moich sił witalnych. A nagrzane autobusy wcale w tym nie pomagają. Ale mimo wszystko jest fajnie, że gorąco.
Po szkole plątają się gimnazjaliści, nerwowo ściskając w rękach podania. Czasem towarzyszą im mniej ambitni koledzy gardzący, jak mniemam, naszą szkołą. Taka scenka: jestem z Mariuszem w pokoju administracji, wchodzi chłopak, mówi, że chciałby złożyć podanie. Za nim wtarga inny, żuje gumę, opiera się o ladę - "ty sie tu chopie zmarnujesz" i wypada na korytarz. Aha. Wychodzimy po chwili, a tam na oko dziesięciu kompanów (z jednym kolesiem przyszli, no w ogień by za nim skoczyli!), patrzą na nas dziwnie, z politowaniem tak jakby. I rzucają nam wymowne 'ja pierdole', śmiechy. Wieś na całego, panowie! Ale tym się chyba właśnie różnimy.
We wtorek egzamin. Boję się, chciałbym zdać. Trzymajcie kciuki.
Dobra, idę pobiegać. Czas się wziąć za siebie.

sobota, 14 maja 2011

piątek 13

Uwielbiam takie dni jak wczorajszy. Cały czas na nogach, coś się dzieje, dookoła przyjaciele. I do tego 5 z historii.
Po szkole razem z Mariuszem udałem się na przygotowania do Homo Industrialis Fest, imprezy na hali fabrycznej w klimatach dark trance, organizowanej przez naszego kolegę. Muzycznie to zupełnie nie moje klimaty, ale klimatyczna zadymiona hala produkcyjna dawała nadzieje na coś fajnego. Na przygotowaniach pofociłem, zapoznałem się z ludźmi z okolicznego teatru, było przyjemnie.
Potem przerywnik w postaci jazdy w ramach prawa jazdy. Już dawno nie jeździło mi się tak dobrze jak wczoraj. Po kryzysie na półmetku teraz jest zupełnie nieźle. Uwierzyłem nawet, że jest szansa, żeby zdać to prawko za pierwszym razem. Marzenia. Ale zobaczymy.
Powrót na halę poprzedziliśmy szybkim piwkiem w 'krzakach'. I zdzwanianiu się z Kasią
 -Gdzie jesteś?
-No pod Biedronką.
-Jestem na przeciwko tego szyldu Biedronki na wysokiej nodze, chodź w moją stronę.
-Jakiego szyldu?!
-Taki wysoki.
-Boże...
-Co?
5 minut później.
-Tu nie ma żadnego szyldu....
-No jak nie. Przecież taki strasznie wysoki.
-...
-TO GDZIE TY JESTEŚ?!
tak to mniej więcej wyglądało. A Kasia cały czas stała pod szyldem i co raz bardziej go nie widziała.
Dotarliśmy na spektakl w tym industrialnym otoczeniu przy industrialnej muzyce. Spektakl wypalił, wszystko inne nie. Więc udaliśmy się na afterparty. Mariusz podjechał po nas żółtym, 9cio osobowym busem o wątpliwej kondycji. Ale my byliśmy już w takim humorze, że nawet śmierć na drodze byłaby zabawna.  Wiecie, taki wycieczkowy klimat w retro busie. Wstąpiliśmy po czisburgery i piwo (TATRA ZA 1,69! RAJ!) i w drogę. Na miejscu bawiliśmy się ze świetną ekipą - DJ i jego teksty miażdżą. Było świetnie.
A dzisiaj rano jazda na kacu.

wtorek, 10 maja 2011

a no tak

Trzy historie - taki powinien być rozdział w poradniku przetrwania Beara Gryllsa. Serio, może wtedy udałoby się jakoś przecierpieć te godziny ciągnące się w nieskończoność. Ale udało się, nawet bez nauki surwiwalu. Dziadek Sapkowski też daje radę. Nie wiem jak przeżyłbym ten dzień bez Wiedźmina w torbie. Historia, przystanek, dworzec, autobus i to wszystko na muzycznym głodzie, bo zapomniałem odtwarzacza.
Znalazłem wczoraj kierunek studiów w którym się zakochałem. Może dlatego, że nigdy wcześniej nie szukałem i nie wiedziałem, że można na takie ciekawe i trafne trafić (jakkolwiek to brzmi). Dziennikarstwo i komunikacja społeczna ze specjalizacją Fotografia Dziennikarska, Reklamowa i Artystyczna na Uniwersytecie Wrocławskim. Nic, tylko się dostać. Kto może, niech się modli. Szkoda, że to Wrocław, wolę Kraków, ale nie wiem czy tam jest coś podobnego. Mniejsza o to. Wos, polski i angielski, i napierdzielamy.
Jutro sanatorium część druga. Do szkoły na 12:30, 2 lekcje. To jest życie.
A pana od internetu jak nie było, tak nie ma.

poniedziałek, 9 maja 2011

smutek

Nie mogę iść spać, bo czekam na pana od internetu.

niedziela, 8 maja 2011

sanatorium

Kończy się cudowny, wolny tydzień sponsorowany przez matury.
Ale żeby od razu nie wskakiwać na głęboką wodę i podtrzymać twierdzenie, że humaniści się nie uczą, to jutro 3 lekcje - sanatorium. No może z wyjątkiem matematyki, ale to przecież pierwsza lekcja od dwóch tygodni, może nie zapyta...przynajmniej taką mam nadzieję.
Piję jakiś napój energetyczny o smaku mojito i jest ekstremalnie niedobry.
Zainwestowałem w netbooka. Jest mały, czerwony, błyszczący, ma oryginalnego photoshopa i cieszę się z niego. Teraz przy piwku na rynku będzie można łapać wifi i fejsić na całego. Nie no, żartuję. Chociaż może nie.
Pogoda wreszcie wyszła na ludzi i świeci słońce. Trzeba będzie zabić swoje przekonania i wybrać się na jakąś 'sesyjkę' - kiedyś trzeba nabrać wprawy i umiejętności. Zwłaszcza, że mam pomysł na Nitsona...hah.

środa, 4 maja 2011

byc leniwym, byc leniiiwym

W związku z tym, że w mojej szkole dzieją się matury (pozdrawiam zresztą wszystkich piszących i życzę powodzenia), to ja mam wolne. Taki układ to dopiero jest super. Tyle, że to, że teraz mam wolne zwiastuje fakt, że za rok to ja będę modlił się by nie zaspać, mieć co trzeba i napisać jak najwięcej. Nie byłoby to aż tak trwożące gdybym wiedział co chcę zdawać i co chcę studiować. A to, że i tak wszyscy wylądujemy w makdonaldzie to już inna sprawa. Druga klasa się kończy, a ja jeszcze nie mam sprecyzowanych tych...no...jak to się mówi... mniejsza - nie wiem co chcę zdawać. Co jest nie lada problemem, bo gdy się okaże, że muszę pisać coś pokroju historii (która jest dla mnie interesująca tylko gdy chodzi o Assassins Creed, teorie spiskowe, masonów czy Egipt) to wymiękam. Oczywiście fotografia to moje marzenie. Muszę zakręcić się wokół wymagań, uczelni i tym podobnych. Do teraz sądziłem, że nie mam szans i w ogóle, ale przecież jest tyle pięknych programów telewizyjnych, w których ludzie opowiadają jak to nigdy nie sądzili, że będą śpiewać przed milionową publicznością, nie marzyli o tym by zawodowo tańczyć a - uwaga - tańczą, spełniło się ich marzenie bo wreszcie ktoś zauważył jak cudownie układają puzzle na czas, to dlaczego ja mam nie spróbować? Nie mówię o układaniu puzzli na czas. Dam radę. Wszyscy damy radę. Bo w telewizji mówią, że jak się czegoś pragnie, to to się spełnia.

A tak na poważnie - czytam biografię Chrisa Niedenthala, znakomitego polskiego fotografia, którego nazwiska pewnie nikt z Was nie kojarzy. Ja też nie. Ale pisze on znakomicie. Opowiada o swojej fotograficznej drodze tak, że trochę mnie to zmotywowało. Skoro coś się lubi, to dlaczego nie wiązać z tym przyszłości?
Damy radę.

wtorek, 3 maja 2011

'ale śmieszna'

Czuję się dosyć nieswojo, gdy moja 5-letnia kuzynka bawi się zdziwioną, dmuchaną lalką, którą dostałem na urodziny.