sobota, 14 maja 2011

piątek 13

Uwielbiam takie dni jak wczorajszy. Cały czas na nogach, coś się dzieje, dookoła przyjaciele. I do tego 5 z historii.
Po szkole razem z Mariuszem udałem się na przygotowania do Homo Industrialis Fest, imprezy na hali fabrycznej w klimatach dark trance, organizowanej przez naszego kolegę. Muzycznie to zupełnie nie moje klimaty, ale klimatyczna zadymiona hala produkcyjna dawała nadzieje na coś fajnego. Na przygotowaniach pofociłem, zapoznałem się z ludźmi z okolicznego teatru, było przyjemnie.
Potem przerywnik w postaci jazdy w ramach prawa jazdy. Już dawno nie jeździło mi się tak dobrze jak wczoraj. Po kryzysie na półmetku teraz jest zupełnie nieźle. Uwierzyłem nawet, że jest szansa, żeby zdać to prawko za pierwszym razem. Marzenia. Ale zobaczymy.
Powrót na halę poprzedziliśmy szybkim piwkiem w 'krzakach'. I zdzwanianiu się z Kasią
 -Gdzie jesteś?
-No pod Biedronką.
-Jestem na przeciwko tego szyldu Biedronki na wysokiej nodze, chodź w moją stronę.
-Jakiego szyldu?!
-Taki wysoki.
-Boże...
-Co?
5 minut później.
-Tu nie ma żadnego szyldu....
-No jak nie. Przecież taki strasznie wysoki.
-...
-TO GDZIE TY JESTEŚ?!
tak to mniej więcej wyglądało. A Kasia cały czas stała pod szyldem i co raz bardziej go nie widziała.
Dotarliśmy na spektakl w tym industrialnym otoczeniu przy industrialnej muzyce. Spektakl wypalił, wszystko inne nie. Więc udaliśmy się na afterparty. Mariusz podjechał po nas żółtym, 9cio osobowym busem o wątpliwej kondycji. Ale my byliśmy już w takim humorze, że nawet śmierć na drodze byłaby zabawna.  Wiecie, taki wycieczkowy klimat w retro busie. Wstąpiliśmy po czisburgery i piwo (TATRA ZA 1,69! RAJ!) i w drogę. Na miejscu bawiliśmy się ze świetną ekipą - DJ i jego teksty miażdżą. Było świetnie.
A dzisiaj rano jazda na kacu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz