niedziela, 8 maja 2011

sanatorium

Kończy się cudowny, wolny tydzień sponsorowany przez matury.
Ale żeby od razu nie wskakiwać na głęboką wodę i podtrzymać twierdzenie, że humaniści się nie uczą, to jutro 3 lekcje - sanatorium. No może z wyjątkiem matematyki, ale to przecież pierwsza lekcja od dwóch tygodni, może nie zapyta...przynajmniej taką mam nadzieję.
Piję jakiś napój energetyczny o smaku mojito i jest ekstremalnie niedobry.
Zainwestowałem w netbooka. Jest mały, czerwony, błyszczący, ma oryginalnego photoshopa i cieszę się z niego. Teraz przy piwku na rynku będzie można łapać wifi i fejsić na całego. Nie no, żartuję. Chociaż może nie.
Pogoda wreszcie wyszła na ludzi i świeci słońce. Trzeba będzie zabić swoje przekonania i wybrać się na jakąś 'sesyjkę' - kiedyś trzeba nabrać wprawy i umiejętności. Zwłaszcza, że mam pomysł na Nitsona...hah.

1 komentarz: