środa, 31 sierpnia 2011

BlogDay

Odespałem osiemnastkę Oli, łyknąłem 2 tabletki witaminy C i zjadłem pierogi. Można żyć.
Spróbuję nie pisać nic o szkole, wczoraj ten temat był w TOP5. (chyba właśnie napisałem coś o szkole...)
Dzisiaj Blog Day 2011. Zgodnie z 'rozporządzeniem' należy tego dnia podać 5 ciekawych blogów, by każdy miał okazję spróbować czegoś innego i zagłębić się w wielkim świecie blogerów. O Boże, jaki patos. Wg mnie nie jest to jakaś głupia zabawa, bo sam chciałbym znaleźć jakieś nowe, ciekawe blogi do obserwowania. Tak więc - moja piątka:
  • Alexa w Krainie Czarów - reklamy i plakaty z całego świata. Ciekawe serie, warto.
  • Kuba Dąbrowski - chyba mój ulubiony młody fotograf.
  • Mr. Vintage - kolorowe spodnie, drogie buty i ładne, męskie ubrania.
  • Wolves&Bucks - para fotografów, grafików, coś w ten deseń. Ładne, lifestylowe zdjęcia.
  • Little People - ciekawy street artowy projekt. Mali ludzie w wielkim mieście.
Jestem nieco monotematyczny, ale cóż poradzę.

wtorek, 30 sierpnia 2011

hi-cube

Kacze njusy:
  • moje nowe głośniki robią dobrze przez uszy. Mógłbym wręcz zaśpiewać słowami pewnej techno pieśni "i like my beats fast and my bass down low". Sorry, na wakacjach gust muzyczny zanika.
  • Lady Gaga jest atrakcyjniejsza jako facet. Ciągle źle, jednak imo lepiej niż w 80% stylizacji.
  • jestem pod wrażeniem tego jak zapakowałem prezent dla Olki. TO SIĘ TRZYMA KUPY NAWET! szok.
  • Jutro ostatni dzień wakacji. Już można płakać.

lekko

Noc, a ja niewzruszony siedzę i oglądam lekkostronniczych. Goście są świetni. W ogóle podoba mi się idea vloga.
A jakby tak antyramę zmienić w video-antyramę?

sobota, 27 sierpnia 2011

klimaty

Po pierwsze - sto lat, Krystyna, po raz setny. Rośnij duża.
Po drugie - jest cholernie gorąco, fajnie, ale męcząco.
Po trzecie - Karpackie Klimaty na rynku mają klimat. Dziesiątki budek z jedzeniem, winami, zabawkami, dywanikami, żabami na korbkę i ulotkami. Powiewające flagi państw grupy wyszehradzkiej. Folk na scenie, potem Bieszczady na scenie a potem szał na scenie - Baciary. I gitarzysta, który swoimi solówkami mógłby grać w jakimś rockowym zespole, a nie w góralskiej kapeli, ale całość spójna. Setki piszczących dziewczyn nie mogą się mylić. Fajnie. Ludzie z kieliszkami wina przy świecach wetkniętych w butelki, gdzieś obok ktoś gra na akordeonie, reszta śpiewa, czuć grilowane kiełbaski.
Lubię tak.

piątek, 26 sierpnia 2011

b/w

JEZU JAK MI DOBRZE.
Siedzę na fotelu w koszulce 'Jestem zajebisty', którą dostałem od Kasi i Klaudii na urodziny. Z prawej strony chłodzi mnie wiatrak zajumany tacie. Z lewej - zimna woda mineralna, po której spływają nieśpiesznie zimne krople. Błogo.
KTOŚ WRZUCIŁ PLAN LEKCJI NA FEJSA. MATKO JAK ŹLE.
Dlaczego życie jest pełne kontrastów? Myślałem, że już do końca dnia będzie miło. A tu - jeb - plany lekcji. Ja wcale nie zamierzam się pakować z tygodniowym wyprzedzeniem.
Zamówiłem głośniki. Moje 5.1, które w zasadzie jest 3.1 albo 2.1, a gra ma być jak 5.1 jest do kitu. Nawet nie chce mi się zagłębiać w plątaninę kabli i sprawdzać, które głośniki nie działają. Ale jak cholera nie słychać w grze dialogów, ale za to dzwony biją jak pojebane, to jest źle. A teraz będzie eleganckie, drewniane 2.1, dwa głośniki i subwoofer i spokój - wszystko ma być słychać.
Najlepsze jest to, że złom zamieniłem na głośniki. Nie wiedziałem, że sprzedawanie ciężkiego szajsu może być tak dochodowe. Na szczęście za domem było tego dość dużo. Taki Garden-szajs. Wiecie, te domy sprzed 30 lat tak mają, przed domem ogród, za domem ogród. Z szajsem i drewnem - w moim przypadku. A dom - szajs * skup złomu = nowe głośniki. I nawet jeszcze zostało.
Jak mi się w życiu nie powiedzie, to będę złomiarzem.

środa, 24 sierpnia 2011

fed5

Równy tydzień do końca wakacji. Zaczyna robić się gorąco. Cóż, lepiej późno niż...
Siedzę i się topię. Butelka wody 'się poci' i zalewa biurko, ze mną nie jest jeszcze tak źle.
Zupełnie nie wiem o czym mam pisać. Jest zwyczajnie. Otworzyłem dzisiaj vademecum do WOSu. Przejrzałem, przeczytałem kilka kartek, nie ma tragedii. Tyle że chyba czas zacząć interesować się polityką. Smutni ludzie pod krawatem, z których co jeden to większy ciul. Jeśli chodzi o ciekawe tematy, to ten zupełnie nie przoduje.
Dobra, czas ogarniać się na grilla do Basi. Hi5.

sobota, 20 sierpnia 2011

bezsen

Nie mogę zasnąć.
Chciałbym już rano, słońce. Albo sen. Nie zasnę.
Za oknem ciemno i cicho. Pluska tylko oczko wodne i kontrastuje z ciemnością błyszczącą od lampek wodą. Od czasu do czasu przejeżdża samochód, słychać go już z daleka. Nawet psy nie szczekają.
Siedzę przy oknie, jest miło, chłodno, ale nawet nie ma na co popatrzeć. Facebook? Nawet tam nikogo nie ma.
Dlaczego nie mam nic na bezsenność?
Na wczorajszym ognisku było świetnie. Stara klasa, to stara dobra klasa. Cały czas jest o czym rozmawiać, chyba nic się nie zmieniliśmy. No może ja jestem trochę głupszy, bo podpaliłem sobie włosy od pochodni. Jarek widząc dymiącą głowę szybko zareagował i mnie ugasił - żyję.
Idę na dół w poszukiwaniu wody, z nudów pić się chce.

środa, 17 sierpnia 2011

deadly

Wróciłem z Oszukać Przeznaczenie 5.
Jak zwykle. Fruwające głowy, pozwijane flaki, kręgosłupy i kości z dala od swych właścicieli. Oprócz zmyślnych sposobów masakrowania ciał tych, którzy powinni umrzeć - nic nowego. No może poza efektami 3d na napisach początkowych - dziwnie dobre.
Najlepszy moment to ciemny ekran przed napisami końcowymi i szept "please, be careful..." na odchodne.
Jutro ognisko dla kumpli z gimnazjum. Nie gadaliśmy wieki, czas to nadrobić.

wtorek, 16 sierpnia 2011

36

Wywołałem kliszę z Yashiki. Działa, a miała nie działać. Cieszę się, kolejny złom do kolekcji.
Kupiłem sobie zeszyty z Maluchem i Ogórem. Na maturalne notatki jak znalazł.
Jezu, matura w przyszłym roku. Mówię jak stary dziad, ale faktycznie czas tak zapiernicza, że trudno w to uwierzyć.
Za 2 tygodnie szkoła! Mwhahahaaa!

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

prawo i pięść

W sobotę wybrałem się z Olką do lasu. Właściwie do przed-lasu. Ogarnąć miejsce na planowane ognisko.
Pierwsze spostrzeżenie - zero kondycji.
Na miejscu marzyliśmy o deszczu, takim chłodnym, minutowym. I ziściło się. Jakieś 10 minut później zaczęło padać. Potem ostro padać. Burza. Uciekliśmy, zabraliśmy rowery i przy akompaniamencie grzmotów pobiegliśmy do starej chaty naszych sąsiadów. Tyle że to taka półchata już. Z półdachem. Przemoknięci i z myszami wokół stóp modliliśmy się o koniec burzy (burza w lesie to zupełnie NIE TO). Coś wpadło mi do buta. Kamień - myślę. E-e. Kulka lodu. Napierdala gradem. 13 sierpnia, dzięki.
W końcu zdecydowaliśmy, że wychodzimy. Zaczynało się przejaśniać. Pognaliśmy w stronę domów, w stronę światła. Za nami czarne chmury i grzmoty. Brakowało tylko ziemi osuwającej się spod kół i prequel 2012 gotowy.

sobota, 13 sierpnia 2011

jak trwoga

Mój przyjaciel z gimnazjum ma guza mózgu. I jest z nim bardzo źle.
Wiedziałem o tym od kilku dni, ale dopiero teraz chyba dotarło do mnie jak to jest poważne. Chociaż nie wiem czy dotarło. Trochę sobie z tym nie radzę, trochę za dużo myślę. Nie wiem, nie umiem się do tego dostosować. Takie choroby są zawsze jakby poza zasięgiem. W telewizji o tym mówią, znani chorują, ale nie ty, nie ja. To zawsze jest szok.
W takich chwilach, kiedy lekarze rozkładają ręce, idzie się do kościoła. I poszedłem. Bo w takich chwilach jestem skupiony. Jak trwoga, to do Boga, mówią. I nie uważam tego za coś złego. Po prostu mam nadzieję, że z tego wyjdzie. Tyle lat przesiedzieliśmy w jednej ławce, a ani razu porządnie się razem nie schlaliśmy. Przecież musimy to nadrobić. Musi z tego wyjść.
Trzymajcie kciuki.

wtorek, 9 sierpnia 2011

pace

Jest dziewiąty sierpnia.
Dzisiaj nie padało.
Skończyliśmy malowanie.
Popsułem kliszę.
Posprzątałem pokój.
Ściąłem włosy.
Zjadłbym coś.
A frank już po 4 złote.


piątek, 5 sierpnia 2011

trzeźwy

Pierwsza kontrola drogowa. Zawał kurwa. Całe szczęście, że jechałem przepisowo, a pan będący policją wydał się dość ludzki. Co prawda miał mi za złe, że nie zatrzymałem się gdy wyszedł na ulicę i podniósł rękę, co EWIDENTNIE oznaczało, że tak, mnie zatrzymują, a nie tego za mną. No ale zawróciłem zanim zaczęli mnie ścigać.
Ufff.
Simona olała mnie i mój aparat. Nie chciała na sesyjkę. Co prawda to nie tory, ani pszenica, ale też byłoby, myślę, fajnie. Trudno, będziesz coś chciała.
Korzystając z wolnego popołudnia udałem się z Mateuszem na miasto. Strzelaliśmy zdjęcia ludziom na rynku, w szczególności dzieciom - jakoś tak bezpieczniej. W pewnym momencie podszedł pan w czarnym t-shircie i z gęstośliniem - czyli po piwie. Niejednym. Żulił o papierosa. Albo złoty pięćdziesiąc, no ale papieros też by się przydał. A żeby nie było, że on taki o, to wylegitymował się. Z tylnej kieszeni wyciągnął olaminowaną legitymacje wojskową, albo żołnierską, nie wiem. Ale był na dwóch misjach. Po minie i stanie psychicznym twierdzę, że mu się nie podobało. Troszkę zszokowani skierowaliśmy go do bogatych ludzi siedzących w ogródkach, przy piwie. Bo oni to na bank mają fajki. I poszedł. Wrócił za dziesięć minut z tekstem "MAM! Tylko poratujcie mnie ogniem..." Totalnie. Fajek nie mamy, ale zapalniczek u nas pełne kieszenie. Ale nie dyskutowaliśmy, jeszcze nas zabije. W końcu sobie poszedł. Ciekawy pan.
Potem objechaliśmy pół miasta (drugie pół jest rozkopane) powalczyliśmy na kije od mioteł w Delikatesach i wróciliśmy do domów. A nogi mnie tak bolą, jakbym pieszo wracał. Starość chyba.

wtorek, 2 sierpnia 2011

pixels

Dlaczego mój pies udaje, że śpi, a gdy na niego popatrzę to jeszcze bezczelnie się gapi? Śpi oczywiście na moim łóżku z głową na poduszce. Gdyby miał na tyle siły w tych swoich yorkowych łapkach to pewnie by się przykrył kołdrą. Ale śpi jak ja - na lewym boku. Franek approves.
Dzisiaj od rana trzaskałem z Olką testy do prawa jazdy. Okazało się, że jeszcze całkiem nieźle pamiętam przepisy. 17/18, nieźle. Tamta biedna trzęsie się przed egzaminem wewnętrznym, ja już chcę widzieć jak jeździ.
Krystyna mnie nie lubi bo nie dam rady pojechać z nią na off festiwal. Powiedziała mi o nim dziś w nocy, a off pojutrze. No troszkę wcześniej byłoby znacznie milej. Wybaczże mi.
Dzisiaj słońce świeciło przez tyle godzin, że prawie się przyzwyczaiłem.