czwartek, 31 grudnia 2009

...and a happy new year!

Przygotowany, zwarty i gotowy czekam na odjazd z bazy ku tajemniczej wiosce z rynkiem, gdzie przyjdzie nam świętować koniec roku 2009 i, o ile dotrwamy, początek nowego - 2010. Jestem pozytywnie nastawiony - na fejsbuku miałem dzisiaj 100% lucky! Któż nie byłby pozytywnie nastawiony?!
Nawiasem - Szczęśliwego nowego!

you have a new quest.

No przysiągłbym, że dopiero co włączyłem Torchlighta (wiem, trudny wyraz)! A już prawie pierwsza ostatniego dnia 2009! Jak ten czas leci...  I teraz nie chodzi mi wyłącznie o tę grę, bardzo przyjemną, zresztą. Rok się kończy, jestem o ten rok starszy, rok bliżej trumny i końca świata no 246.
I znów zacznie się styczeń - oczekiwanie na ferie, luty - niewyczekiwane walentynki i wyczekiwana laba, marzec - urodziny, wiosna i rower, kwiecień - syndrom prawie_lata, maj - pff... ciepełko?, - czerwiec - koniec roku szkolnego i, miejmy nadzieje, promocja (kur*a, jak to głupio brzmi...) do 2. klasy, lipiec - WAKACJE!!! [siedzenie do późnych godzin nocnych na boisku, ogniska, namiot...], sierpień - ciąg daaalszy..., wrzesień - x_x, październik - x_x', listopad - x_x" i grudzień - Święta! (które zresztą w 2010 wypadają najgorzej jak mogły. Piątek, sobota i niedziela to nie są wymarzone dni na świętowanie. No helou?!
A jutro? Sylwester za górami, za lasami, za siedmioma dolinami - w Jedliczu. W podgryzanej wciąż przez Cyśkę chatce z piernika (lub innego jedzenia) będziemy imprezować do rana. Bo rano autobus...

wtorek, 29 grudnia 2009

tik-tak-tik-tak-tik...

Przygotowania, mentalne póki co, do sylwestra rozpoczęte. Jest lista zakupów na sałatkę, widziałem już zapas 'piciu-piciu', transport załatwiony. Jeszcze tylko 49 godzin i 27 minut!

poniedziałek, 28 grudnia 2009

zonk.

Poszedłem wczoraj spać - wiosna.
Dzisiaj rano wstaję - zima.
o_O

game over!

Już po świętach! Jupi! Nareszcie. Odnoszę wrażenie że to jest z roku na rok bardziej męczące. Ale, przynajmniej jest wolne od szkoły. Podjąłem męską decyzję - zbieram kasę na lustrzankę. Znając życie za jakiś tydzień z zaoszczędzonych trzech stówek zostanie mi dycha, ale przynajmniej mam to na piśmie, może wytrwam.
I tak, oficjalnie dowiedziałem się, że mam rolę w spektaklu. Ave ja. Mówcie mi Hrabia.

czwartek, 24 grudnia 2009

środa, 23 grudnia 2009

zepsuty.

Nie czuję świąt. Nie wiem dlaczego. Kompletnie. W ogóle mi się nie wydaję, że jutro wigilia. Cóż...może to minie. Dzisiaj postanowiłem, że zbieram kasę na lustrzankę. Wolne datki wpłacać na konto bankowe.

wtorek, 22 grudnia 2009

blablabla...

Ftorrek. Piękny dzień. Klasowa wigilia, pierogi, te sprawy. Dzielenie się opłatkiem... O! I pierwszy raz w tak krótkim czasie zaliczyłem tyle lasek! 29 dziewczyn i do każdej: cześć, wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, samych piątek z hiszpańskiego, blablabla... Taaaakkk...
Poza tym to nabyłem od Szymka drogą kupna wspaniałą rasta_czapkę, którą perfidnie ukradła mi Karolina. Jak nie odda po świętach to jej wyrwę paznokcie. Smacznego.

niedziela, 20 grudnia 2009

18 odcinków Dragon Balla później

Tak jakoś mi zdrowiej. Nie jestem pewien czy to dzięki lekom, cytrynie (sic!), herbacie czy może zbawiennym działaniu anime z dzieciństwa. Stawiam na to ostatnie, dlatego od teraz, codziennie, profilaktycznie będę oglądał po odcinku dragonbola. Mniam.
Slogan na dzisiaj: save the planet. kill yourself

 

sobota, 19 grudnia 2009

no masz.

Przeziębiłem się. Niefajnie. Wczoraj musiałem zrezygnować ze spotkania teatru, przez co szlag mnie trafia. Mam nadzieję, że do świąt wyzdrowieje, bo nie uśmiecha mi się leżeć przez przerwę świąteczną. Pocieszam się tym, że podobno dostałem jakąś fajną rolę w Fantazym. Oł jeeee!
Jest też dobra strona choroby - czuję się fajniejszy, czuję się bardziej jak doktor House. Co prawda nie łykam co godzinę Vicodinu, a Gripex, ale dobre i to!

środa, 16 grudnia 2009

Pałeczka okrężnicy rozmnaża się przez podział co 20 minut.

Takkk... Właśnie siedzę i wkuwam matematykę. Dowiedziałem się już, że, cytuje, Pałeczka okrężnicy rozmnaża się przez podział co 20 minut (w sprzyjających warunkach). No coś wspaniałego! Okrężnica okrężnicą, ale ja nadal nie znam definicji tego całego gówna, jakim są potęgi o wykładniku naturalnym, nienaturalnym, sztucznym, lateksowym i jakimśtamjeszcze. A właśnie! Nasz chór awansował do finału, zatem czekają nas 3 radosne dni! Woohoo!

wtorek, 15 grudnia 2009

czarny kot, biały kot

Dzisiaj był wielki dzień. Po tygodniu przygotowywań pojechaliśmy z chórem na eliminacje do jakiegoś konkursu (?). Podróż autobusem była absolutnie wyborowa. Potem było już tylko śmieszniej. Stanęliśmy przed, na oko, cztero-osobowym żyri i się zaczęło. Nic szczególnego, ale jak na mój gust powinniśmy przejść do kolejnego etapu.
W szkole wieje normalnością. Odkryliśmy mroczną przeszłość pseudo-dziennikarza z warsztatów, zbieramy pochwały za naszą klasową gospodarność (czajnik, te sprawy), użeramy się z Piterem, który co róż zadziwia nas swoją sprawnością manualną. Kiedy dźwiga długopis, wszyscy drżą, dziewczyny mdleją, chłopcy wzdychają, Brajan ma zawał.

niedziela, 6 grudnia 2009

wolność suowa.

Jestem zdegustowany. Wychodzę wczoraj z domu, przechodzę klimatyczną uliczką i co widzę? Wspaniały, biały napis na asfalcie - JP na 100%!, dalej CIPA, a zwieńczeniem okazała się DUPA. Ja rozumiem, że dzieciom się nudzi, ale ja w wieku 11 lat zbierałem Pokemony, czy coś...  O ile JP byłbym w stanie przeżyć (przyzwyczaiłem się), to szelmowsko uśmiechające się P w słowie CIPA, kompletnie mnie rozwaliło. Jeśli nie zapomnę, jutro będzie fotka.
Poza tym trwają poszukiwania czapki Mikołaja, która daje +1 do charyzmy  i +100% do niepytanianalekcjach przez caluuuutki poniedziałek. Ba! Nawet jedną runę można tam wstadzić! 

piątek, 4 grudnia 2009

hunting. ladybug. game. relax. peace&love.

Wczorajsze polowanie na gry w Biedronie poniosło za sobą utratę 50pln i zysk w postaci pięciu gier. Nie ma to jak ważyć pudła na wadze owocowej. Oprócz tego, że wracając z zakupów o mało nie zginąłem pod kołami dwóch autobusów (ze mną zginęłaby S., bo ona oczywiście za mną nawet w ogień, także przechodzenie na czerwonym w godzinie szczytu nie robi różnicy) to było całkiem fajnie. Dalej - 3 godzinny chór, wyczerpanie, rajd po sklepach w "poszukiwaniu mikołaja". Jeeee! Męczące takie kupowanie niedlasiebie. Jeszcze jak wiadomo co kupić, to fajnie, a jak nie - gorzej.
Dzisiaj za to zrobiłem sobie wolne od mojej kochanej szkoły, wyspałem się do 11, cód_miód. K. dostarczył mi legalne inaczej nowe Call of Duty. Do tego Stranglehold i Icewind Dale i widzimy się za miesiąc. Peace.

środa, 2 grudnia 2009

kiedy jesteś piękny i młody...

Dzisiaj rano zostałem utwierdzony w przekonaniu, że mam już trochę długie włosy. Jadąc przepięknym, zapełnionym po brzegi, niczym paczka czipsów, autobusie usłyszałem za moimi plecami głośne: "tyy, paaa! Szopen! łahahah! te, fryzjer, weź go ogól! ". Ach, ci kochani chłopcy z bursy. Takie to inteligentne i ułożone. Ale wcale nie miałem ochoty im przywalić, no gdzieżby! Moje afro zostało przecież docenione!