wtorek, 15 grudnia 2009

czarny kot, biały kot

Dzisiaj był wielki dzień. Po tygodniu przygotowywań pojechaliśmy z chórem na eliminacje do jakiegoś konkursu (?). Podróż autobusem była absolutnie wyborowa. Potem było już tylko śmieszniej. Stanęliśmy przed, na oko, cztero-osobowym żyri i się zaczęło. Nic szczególnego, ale jak na mój gust powinniśmy przejść do kolejnego etapu.
W szkole wieje normalnością. Odkryliśmy mroczną przeszłość pseudo-dziennikarza z warsztatów, zbieramy pochwały za naszą klasową gospodarność (czajnik, te sprawy), użeramy się z Piterem, który co róż zadziwia nas swoją sprawnością manualną. Kiedy dźwiga długopis, wszyscy drżą, dziewczyny mdleją, chłopcy wzdychają, Brajan ma zawał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz