środa, 4 maja 2011

byc leniwym, byc leniiiwym

W związku z tym, że w mojej szkole dzieją się matury (pozdrawiam zresztą wszystkich piszących i życzę powodzenia), to ja mam wolne. Taki układ to dopiero jest super. Tyle, że to, że teraz mam wolne zwiastuje fakt, że za rok to ja będę modlił się by nie zaspać, mieć co trzeba i napisać jak najwięcej. Nie byłoby to aż tak trwożące gdybym wiedział co chcę zdawać i co chcę studiować. A to, że i tak wszyscy wylądujemy w makdonaldzie to już inna sprawa. Druga klasa się kończy, a ja jeszcze nie mam sprecyzowanych tych...no...jak to się mówi... mniejsza - nie wiem co chcę zdawać. Co jest nie lada problemem, bo gdy się okaże, że muszę pisać coś pokroju historii (która jest dla mnie interesująca tylko gdy chodzi o Assassins Creed, teorie spiskowe, masonów czy Egipt) to wymiękam. Oczywiście fotografia to moje marzenie. Muszę zakręcić się wokół wymagań, uczelni i tym podobnych. Do teraz sądziłem, że nie mam szans i w ogóle, ale przecież jest tyle pięknych programów telewizyjnych, w których ludzie opowiadają jak to nigdy nie sądzili, że będą śpiewać przed milionową publicznością, nie marzyli o tym by zawodowo tańczyć a - uwaga - tańczą, spełniło się ich marzenie bo wreszcie ktoś zauważył jak cudownie układają puzzle na czas, to dlaczego ja mam nie spróbować? Nie mówię o układaniu puzzli na czas. Dam radę. Wszyscy damy radę. Bo w telewizji mówią, że jak się czegoś pragnie, to to się spełnia.

A tak na poważnie - czytam biografię Chrisa Niedenthala, znakomitego polskiego fotografia, którego nazwiska pewnie nikt z Was nie kojarzy. Ja też nie. Ale pisze on znakomicie. Opowiada o swojej fotograficznej drodze tak, że trochę mnie to zmotywowało. Skoro coś się lubi, to dlaczego nie wiązać z tym przyszłości?
Damy radę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz