piątek, 23 lipca 2010

i szumią knieje.

Dotarł aparat. Jest mały, lekki, błyszczący, ma dwa wyświetlacze i bardzo dobre makro. Cieszę się.
Idę na ognisko do okolicznej wioski. Śpiwór jest, bluza jest, wino jest, "Basic ognicho kit" (śpiewnik + skany piosenek) jest. Wszystko jest. Kiełbacha niestety mówi papa, do upadku diety wystarczy siarkofrut, kiełbasa jest zbędna. I jeszcze jedno, tak bardzo bym chciał by nie zjadły mnie komary. Tak bardzo, bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz