środa, 3 lutego 2010

chociaż to takie niemęskie...

Kolejny dzień, kolejne dylematy - uczyć się, czy pierdolnąć system i iść spać? A może poczytać nowego Browna. Nie...to takie uzależniające. Poza tym, znowu pewnie bym zasnął w trakcie czytu-czytu.
Siedzę obecnie nad zeszytem do polskiego, przeglądam strony po raz setny, a i tak nic z tego nie wynika. Co raz to bardziej denerwuje mnie codzienne chodzenie do szkoły. Ferie za półtora tygodnia, tylko to mnie ratuje. Chociaż ciągle mam uczucie, że prędzej mnie trafi szlag.
Jutro matma, biologia, hiszpański - komentarz zbędny. Potem może szybkie a_kuku! do empiku/croppa, chór, ciemnym wieczorem powrót do ciepłego, pustego domu i...znów to samo.
Jedyną wartą tego dnia chwilą był chyba wf i nasz mecz 'siatkówki', jeśli można tak to nazwać.
Ponadto, Szymek właśnie podesłał mi adres swojego bloga, nie wiedziałem, że pisze.
Aha, chyba się za... nie. Jeszcze nie. Chyba się zauroczyłem. O tak, to na pewno... Eh.

1 komentarz: