czwartek, 11 lutego 2010

1!

Czwartek ✔
Dzisiejsze zamieszanie ze szkolnym lip dubem było hmm... interesujące. Po 43 spalonych nagraniach (a bo to psor wlazł w kadr, a to muzyka się zatrzymała, to znów ktoś nie wyrobił i zepsuł) udało się wreszcie dobrnąć do końca. Ja - w zamyśle 'ziom' (kimkolwiek ów ziom miał być) z czapą menelką wciśniętą na afro bujałem się z Kamiśką i dziewczyną_która_mi_się_przedstawiała_a_której_imienia_nie_pamiętam do jakiś wyimaginowanych rytmów, nie przypominających w ogóle piosenki przewodniej. W końcu Kamiśka to słuch ma, nie powiem. A więc, tak bujaliśmy się, robiąc z siebie gópków, ale jak szaleć to szaleć. Zbłaźnić też się jest fajnie. Nie mogę się doczekać, by zobaczyć efekt. Wiem tylko jak wyszedł napis I LO z nas samych. Świetnie wyszedł, o. Świetna akcja taki lip dub.
Dodatkowo tłusty czwartek osłodziła mi wieść, że jutro nie mamy hiszpańskiego! No święto we wsi normalnie. Więuc, za jakieś 6 godzin wstanę z łóżka, powlokę się do szkoły, by za 5 godzin ją opuścić i wyruszyć do empika (kończę Browna! Muszę kupić jakiś zapas książek na ferie!) lub do MCa z Kamiśką i Kryśą. O 15 warsztaty psycho, o 17 - koncert charytatywny. Dzień jak co dzień. Do domu wrócę pewnie koło 19, lekko odprężony ( 0,5 <ślina> ) i bardzo zmęczony. Jak zwykle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz