piątek, 12 lutego 2010

Ferie!!!

Piątek ✔
Wreszcie nadeszły. Po wielu dniach odliczania, w końcu można powiedzieć, że są. Ferie.
Jestem zmęczony ale cholernie cieszy mnie myśl, że nie muszę. Nie muszę wchodzić do łóżka z myślą, że muszę je opuścić o 6 rano. Nie muszę siedzieć nad matematyką i hiszpańskim. Nie muszę miażdżyć się w autobusie wiozącym mnie do domu. Nie muszę. Przynajmniej przez następne 14 dni...
Dzisiejszy dzień był...udany. Mimo, że wróciłem do domu o 20. Najpierw szkoła, bez hiszpana. Potem MC z Kryśą i Kamiśką. I całe 2 godziny wygłupów i rozkoszowania się mcflurry. Następnie na warsztaty, później szybko na koncert do rckp. Kocham takie życie. Męczące, ale świetne.
I ten moment przed wyjściem na scenę, kiedy wiemy, że jest nas niemiłosiernie mało, by zaśpiewać porządnie. Wychodzimy, w oczy rażą fioletowo-żółte reflektory, serce mocniej bije. W takich momentach cieszę się, że mam -0,5 dioptrii i nie widzę dokładnie ludzi z widowni w nas wpatrzonych. Zaczynamy, wychodzi, o dziwo. Nie myślę. Serce bije tak, że słyszę je w uszach. Ostatni fragment. Jak dotąd nic nie spieprzyliśmy. Kończymy, schodzimy ze sceny. Udało się. Było bardzo dobrze. Ulga.
Idę spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz