czwartek, 25 lutego 2010

ulotnie.

Przed chwilą dowiedziałem się, że koleżanka z klasy ma białaczkę. Szok. Wiedziałem, że była w szpitalu ale nigdy bym nie obstawiał, że choruje na właśnie to. Mimo, że rozmawiałem z nią może raz, dziwnie mi jakoś.  
Myślałem, że po obejrzeniu ponad 100 odcinków Housa nabrałem jakiegoś dystansu do chorób, szpitala. A tu się okazuje, że dupa. Nic z tego. Nie pomyślałbym, że na raka może chorować ktoś w moim otoczeniu...
Ale, przecież jestem optymistą. Ona z tego wyjdzie, będzie zdrowa, wróci do nas. Tak, właśnie tak będę myślał.
A wieczorem - do kościoła i do kina. Okropny kontrast.

2 komentarze: