sobota, 17 września 2011

ostatnia nocka

Przenoszenie imprezy w śpiwory o północy to znak, że się starzejemy. A granie w "Wygraj z maturą" na grillu to już jest zwyczajnie pojebane. Dziewczyny wygrały. A mnie w skutek nieumiejętnego spania na podłodze połamało. Mariusz mówi, że ja nie umiem spać, bo tak to się nie śpi i to dlatego mnie połamało. I ja mu wierzę. Ale co poradzę, że moja poduszka miała pół metra grubości.
Sobota.
Sobota to dzień, w którym nie jeżdżą autobusy a oferta śniadaniowa w McDonaldzie jest do 11.
No to zjedliśmy po muffinie z tym dziwnym jajkiem, popiliśmy kawą i pojechaliśmy z Mariem po kanarka do Miasta Z Którym Mamy Kosę. Kanarek grzeczny, w ogóle się nie odzywał - my śpiewaliśmy przez całą drogę.
Lubię śpiewać w samochodzie. Jeśli jest taka grupa na facebooku, lubię ją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz