sobota, 15 stycznia 2011

sraj złotem

FERIE! woooohoooo! Lovely! hoooooo!
Dobra, spokój.
Ferie powitaliśmy na sziszy. Przy drapiącym gardło tytoniu jagodowym, który koło jagody nawet nie stał i przy tortillach, opowiadaliśmy kawały o żydach. Tak bardzo uroczo. Wcześniej odbębniliśmy koncert dla rodziców. Moim się podobało, ale i tak wiem, że trochę zlamiliśmy. W sumie i tak było fajnie, a w niedzielę będzie sajgon, czeka nas filharmonia i kolędy śpiewane z jakimiś chórami dziecięcymi przy proorkiestrze. Ciekawe czy będzie wódka...
Z tego miejsca chciałbym też pozdrowić Simonę, której wkręciłem, że nie, nie mam bloga, chyba ją pojebało, przecież to nie ja i to na pewno ktoś się za mnie podaje. No.


Przepraszam za składnię i słownictwo, ale jest wpół do pierwszej, nie mam sił, a mój mózg już wziął wolne.

1 komentarz: