czwartek, 27 stycznia 2011

jak to

Dzisiaj rano dowiedziałem się, że znajomy się powiesił. Znajomy - nieznajomy w sumie. Chyba spotykał się przez jakiś czas z moją kuzynką. No ale jeśli patrzeć przez pryzmat polskiej definicji znajomości to tak, piłem z nim - jesteśmy znajomymi. Trochę to wstrząsające. Młody, zamożny, chyba przystojny. Oczywiście książkowy przykład samobójstwa "przecież nic na to nie wskazywało, kto by przypuszczał...". Dla mnie to przede wszystkim temat do przemyślenia. Nie wiem jak można odebrać sobie życie. Nie ogarniam tego. Przecież to, że co dzień budzimy się, otwieramy oczy, spoglądamy przez okno i, jeśli to poniedziałek, mówimy w myślach 'ja pierdole', ale idziemy dalej i robi masę przyjemnych rzeczy, spotykamy kochanych ludzi, to jest świetne. Nie wiem jak można samemu się tego pozbawić. Nie ma problemów, które rozwiązywała by tylko ucieczka. Ta cała sytuacja przyrównana do kogoś chorego, kto walczy o każdy następny dzień jest nieco niesprawiedliwa. Przecież życie jest piękne.

(pierwotnie ostatnie zdanie miało brzmieć Przecież życie, może za wyjątkiem matematyki, jest piękne, jednak po przemyśleniu zdałem sobie sprawę, że nie można się poddawać. Ogarniemy tę matematykę, zobaczycie!)

1 komentarz:

  1. faktycznie smutne, kiedy ktoś odbiera sobie życie, szczególnie jeśli tak jak mówisz jest młody i teoretycznie bez problemu. Bo może za zasłoną tego co pokazuje ludziom w jego prywatnym życiu dzieje się zupełnie coś innego. A jeśli nie to zastanawiam się czy to nie wina choroby, defektu w mózgu...Cóż nie mnie to wyjaśniać. A co do matmy, to nie...nie ogarniesz, ale nawet z 2 z matmy życie jest piękne.

    OdpowiedzUsuń