niedziela, 12 czerwca 2011

burn this way

W słuchawkach muzyka, przede mną Ludzie Bezdomni. No kurwa bez jaj, że 12 czerwca mam to czytać. Przepraszam, ja już mam wakacje.
Osiemnastka Simony przyniosła ze sobą wódeczkę, fajną (bo naszą) muzykę, +1 do pijących i szczere rozmowy z Basią. Stwierdziliśmy, że fuck it, my jesteśmy zajebiści, a jeśli nikt nas nie chce, to olać, ich sprawa. Jeszcze się zakochamy. Kiedyś tam, nie?
Tymczasem rozmyślam jakby to było gdyby. Fajnie.
Dzisiaj w moim parku biba niesamowita. Stuktóreśtam lecie orkiestry dętej. Wchodzimy do parku, pusto. Ludzie stroją na górce nad parkingiem, ok, wio. Podchodzimy, a tam do akompaniamentu orkiestry, dziewczyny w czerwonych sukienkach i obcisłych gorsetach kankana tańczą. A, że był wiatr, a te sukienki to wiecie jakie....to 40 zdjęć cyknąłem. Dobra impreza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz