środa, 12 maja 2010

uciekła ładna babeczka.

Humor dopisuje. Deszcz oczyszczenia zmył negatywne emocje, wyszło słońce radości i ogrzało swymi miękkimi promieniami moją przeoraną codziennością twarz. To tak nawiązując do wczorajszego spotkania poetyckiego z jakimś Dąbrowskim. Gość w sumie fajnie gada, pisze interesujące, nieszablonowe wiersze, ale w moim odczuciu jest nudny jak geografia na siódmej lekcji. Nasza grupa została okrzyknięta świetną i nad wyraz grzeczną. Natomiast kobieta, która siedziała za mną zachowywała się jakby siedziała w domu, przed telewizorem oglądając coś "co starsi ludzie komentują". No kurwa, jak można gadać równolegle z poetą i to normalnie, głośno? Coś tam komentuje, przytakuje, wyznania gościa kwituje dwuznacznym mmhmm'... Kobieto, wiedz, że byłaś niegrzeczna! Gardzę tobą!
Życie szkolne wybitnie luzackie, jak na razie. Matury, gdy się ich nie musi pisać, są doobre. Mało lekcji, szybki powrót do domu, można zająć się swoimi sprawami. Toteż chwyciłem gitarę, nastroiłem i zacząłem miotać się po pokoju grając i śpiewając Czesławową Świerkającą Maszynkę. Tiaaa, jest cudnie...

3 komentarze: