niedziela, 9 maja 2010

jestem.

Po wielu, wielu dniach niepisania - piszę. Międzyczasie w skrócie - były matury, wolne od szkoły, spotkania na rynku, tripy do Mc'a, sprawdzian z hiszpańskiego, ukończenie Assassina (jp papież), Tru Blood, i wczorajsza turystyka piesza.
Turystyka jak to turystyka. W sumie mogłaby być fajna gdyby nie była w sobotę rano, w dupną pogodę, w błoto i śliskie kamienie. I przez te śliskie kamienie, błoto i robienie zdjęć w czasie schodzenia ze zbocza udekorowanego właśnie tym błotem i kamieniami, wyjebałem. I to wyjebałem tak centralnie w mieszankę błota i brązowej wody. Dostałem gromkie brawa, byłem ochlastany do pasa, obłocony do pach, ale mi się podobało! Nie do tego stopnia, że chciałbym jeszcze raz, ale i tak było zajebiście. Porobiłem nieco foci, Krystyna mnie pojechała, że ciemne, ale jp Krystyna! To specjalnie! O.
A jutro sobie pośpię, albowiem jadę do szkoły na czwartą lekcję co jest niebywałym zjawiskiem.
Obecnie słucham Czesława, czytam jego wywiad z plejboja i rozmyślam co by tu sprzedać na allegro.
Zdrowia.

2 komentarze:

  1. fajnie, nie dosc ze dostaje od ciebie to w szyje to w twarz, to jeszcze mi jpujesz na blogu publicznie, fajnie, fajnie:<

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprzedaj na fotoblożku, większe zarobki.

    A co do mojego tańczenia, to tańczyłam z Pieńkiem i tatą Pieńka tak, że jp!

    OdpowiedzUsuń