wtorek, 27 marca 2012

listownie

Nie wiem czym się zająć. Żałuję wosu i jeszcze innych rzeczy. Ale matura nadciąga, a ja po prostu czekam. Jak powiedziała Kamiśka - gdzie się dostanę, tam się dostanę. I chyba to moje motto na teraz. Byle Kraków, byle się dobrze bawić i coś wymyślić. A jeśli się nie uda, spróbuję za rok, z Konstytucją w małym palcu.
Mimo wszystko wałkuję unię i organizacje, zupełnie jakby mnie to interesowało. I zupełnie jakby chciało wejść do głowy. A jest zupełnie inaczej.
Mam 19 lat i dopiero teraz czuję, że ludzie mający 18, 19 czy 20 lat niczym nie różnią się od nich samych w wieku lat - dajmy na to - 16. Boję się, że "świętując" dwudziestkę będę tak samo niepoważny jak teraz. Może pora się zmienić? Nie wiem, wszystko co się dzieje, plus te cholerne urodziny przyprawiają mnie o dół. Chyba czasem trzeba się odsunąć i pobyć samemu. Ale obawiam się, że nie tędy droga.
Dół zasypany.
Millennium skończone.
Panie Larsson, mimo że współczuję odejścia przedwcześnie i z nieświadomością osiągnięcia sukcesu, to mam za złe, że tak kończy Pan książkę. W takim momencie? Z ciekawością i niedosytem? I z poczuciem, że kolejny tom leży 2 domy dalej, a książki do wosu zaraz obok? Panie Larsson, jestem rozczarowany. Ale gratuluję.
Z poważaniem,
Franek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz