poniedziałek, 2 stycznia 2012

1+1

Powrót do codzienności bywa bolesny. Powrót do codzienności okraszonej majaczącym widmem matury za 4 miesiące - jeszcze bardziej. Nie mogę zabrać się za cokolwiek. Wolnego chcę, cholera. Dopiero kiedy kalendarz się zapełnia, pluję sobie w brodę jak bardzo zmarnowałem tydzień wolnego. Nie uczę się na błędach.
A sylwester mógłby trwać. Życzyłem czegoś wyjątkowego, dzięki któremu zapamiętacie tę noc, a sam to dostałem. Kawa na rynkową ławę, okraszona romantycznymi (i zajebiście głośnymi) fajerwerkami i *boom* - nie jestem sam.

2 komentarze: