W Częstochowie tłumy. Ludzie śpiący na siedząco pod ścianami w sanktuarium, rozkładane, zielone krzesełka noszone przez starsze i młodsze panie. Masa maturzystów chowających się w cieniu, z piwem czy colą w dłoni. Atmosfera średnio sprzyjała modlitwie i refleksji, takie tłumy to chyba nie to. Toteż szwędaliśmy się po czymś rynkopodobnym - długa ulica pełna fontann, ogródków, barów i sklepów. A także gołębi i ławek. Podobało mi się.
A od dzisiaj - prawdziwy WOS! Po raz pierwszy w tym roku, co dla osób pragnących zdawać go na maturze jest i tak marną wiadomością. Ale co tam, ważne, że jest perspektywa faktycznej nauki na lekcjach ( bo ta domowa to już inna sprawa). A propos - wczorajsza 'debata' Lis-Kaczyński to kpina. I nie chodzi mi akurat o Kaczyńskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz