piątek, 21 października 2011

bluszcz

Padam na twarz.
Ale i tak się cieszę, bo przez pół dnia byłem święcie przekonany, że dziś jest czwartek. A tu bach! - piątek jednak.
Po szkole wybrałem się z Karoliną na zdjęcia. W ramach mojej nauki trzaskania sesyjek. I potrzaskaliśmy nieco, lubię. Potem maraton czterech godzin prób przed spektaklem. O 18 byłem wypluty. Gdyby tego było mało, to w trakcie przemieszczania się komunikacją samochodową przeżyłem kolejny koniec świata. Eh, móżdżku, co będziemy robić jutro?
Gdyby teraz był czwartek to chyba strzeliłbym sobie z procy w rzęsę. A tak, to jest weekend.
Weekend z osiemnastką Marceliny i nadrabianiem seriali. Właśnie połknąłem najnowszego Dextera, ale się dzieje. Ten sezon ma spore szanse na sukces. Polecam i pozdrawiam z pod kołdry. Miłego weekendu.

1 komentarz:

  1. miał być wywód dotyczący twórczości Tuwima, i co?

    OdpowiedzUsuń