niedziela, 16 października 2011

bekon

Przed czwartkowym południem wsiedliśmy do busa by odwiedzić przemoknięty Kraków. Miejsca przed nami zajęła para prawdopodobnie wracająca z sanatorium. On, po czterdziestce, pijany, rozgadany, spodobały mu się moje włosy, co wprawiło mnie w zakłopotanie. Minuta wpatrzonych w was, mętnych oczu też by was wprawiła. Ona, żona, obrzucana tekstami w stylu zamknij się wreszcie czy całe życie z wariatami, prosiła go co chwila, ze złami w oczach, by schował flaszkę i się uspokoił. Smutny widok, bo gość ewidentnie dawał kobiecie w kość. Towarzystwo nie zwiastowało miłej podróży, ale ku naszej uciesze usnęli dość szybko i koleś tylko czasami odwracał się do nas, by zapytać czy mamy w końcu to szkło.
Na miejscu przywitał nas deszcz, Fabian i Rudy. Poszliśmy na promocyjne piwo za 3,70. Bo wszystkie inne butelkowe po dyszce, nie dla plebsu (tak samo nie dla plebsu, jak Coma w Szansie na Sukces). Potem, po przegranej sesji piłkarzyków i tułaczce po Krakowskich ulicach, dotarłem z Mariuszem pod blok Grzegorzów. Przez kolejne dni, wolne od myślenia o dziesiątkach zadań z matematyki, na zmianę bawiliśmy się, pili piwo, błąkali po galeriach handlowych, narzekali na to, że omatko jak piździ i dowiadywaliśmy się co raz więcej o studenckim życiu. Okazuje się, że oni na prawdę całkiem dużo się uczą. I nie przymierają z głodu. W ogóle to Grzesiek piecze placki. Dziewczyny, po numer telefonu możecie zgłaszać się mejlowo. Serio piecze. A wczoraj upiekliśmy tiramisu. Z pudełka co prawda, no ale weź, i tak się liczy. Wybornie wyszło.
Generalnie to lubię Kraków. Słabo łapię się w komunikacji miejskiej, ale stopiątka konsekwentnie dowoziła mnie do celów. Ludzie mili; kobieta z bagażem, której kasowałem bilet, szczerze uśmiechała się nawet po opuszczeniu autobusu. Ulice pełne ciekawych, dobrze ubranych ludzi i pięknych dziewczyn. Połowa mówi po angielski, nie mieliśmy problemu z wtopieniem się w tłum i pierdoleniu o głupotach. Nie zostałem ani pobity, ani okradziony.
Lubię Kraków, ale że w żadnym h&m nie było takichjednych butów w moim rozmiarze, to kurwa nie wybaczę.

2 komentarze: