niedziela, 15 listopada 2009

wolność i swoboda

Niedziela - pozornie dzień fajny. Tak naprawdę to TEN dzień przed poniedziałkiem. Zasypiasz w niedzielę i wiesz, że gdy się obudzisz, to będzie poniedziałek. Uczucie do dupy. Dzisiaj jednak będę zasypiał z nieco mniejszym strachem przed jutrem niż przeważnie. Jutro bowiem klasowo jedziemy do kina! *pogo* Dane nam będzie zobaczyć dysysyt - Michaela Jacksona [*] i 2012. Podła tematyka, ale co zrobić. O ile jeszcze 2012 będzie chyba znośne, choć słyszałem, że efekty > fabuła, to obawiam się, że na Miśku Dżeksonie się wynudzę. Kocham jego muzykę, ale nie jestem pewien czy chcę oglądać półtoragodzinną relację z prób. No nic, to nieważne. Ważne, że jedziemy z klasą, nie będzie lekcji i będą focie! O, czkawka. Pf... Mina rzednie gdy pomyślę, że zaraz po powrocie muszę siąść nad książki i napisać na polski wypracowanie. Nie mam teraz siły, by cokolwiek zaczynać. Dam radę. Jutro. Aha, przeżyłem dzisiaj inwazję rodziny. Niespodziewaną zresztą. Na początku te chwile ciszy, jak zawsze gdy nie wiadomo o czym gadać z kimś kogo nie widziało się dłużej niż 2 miesiące, ale po kilku chwilach się rozkręciło. Zawsze bowiem można pogadać o psach. Miłego poniedziałku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz