15 minut później.
Stoję przed ogromnymi, kościelnymi drzwiami mojego Liceum, wchodzę. Ochroniarze mnie sprawdzają, rzucam 3 złote nieszczęśnikowi siedzącemu przy wejściu, widzę Zlywę (sic!), udaję się w stronę sali. Gadam z kilkoma dziewczynami, rozglądam się, zostaję. I to był największy błąd. Zrozumiałem go dopiero, gdy siedząc na ławce i strzelając co 57 sekund facepalmy skapnąłem się, że przede mną męskie tyłki bujają się do piosenki Dody. Co ja tu k*** robię?! Nie wiedziałem czy wyjść, przeciskać się przez korytarz plastikowych lasek, czy zostać i oglądać to niewiadomoco.Kilkanaście minut później wychodziłem z budynku LO i zanurzałem się w zamglonym, Krośnieńskim powietrzu. Ja pitole, jak lirycznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz