czwartek, 10 maja 2012

maturalnie do dpy

Maraton matur dobiega końca. A ja nie wiem gdzie kończy się optymizm, a gdzie zaczyna naiwność.
Pewne jest tylko, że na jutrzejszym wosie będę pieprzonym realistą.
I nie wiem, czy bardziej czekam na koniec matur, czy na Avengers.
Człowiek, który wymyślił dwie matury dziennie był idiotą. Ten, który zadecydował o rozdzielonej matematyce i polskim - ogarnia. Ciągle brakuje światłego, który zrobi z tym porządek i ułoży matury na rano. Wszystkie. No chyba, że jakaś lamerska wiedza o tańcu, którą zdaje 5 osób w Polsce. Bo całodniowa męka przy tekstach o malarii w upał jest daremna.
Olewam wos. Najwyżej pójdę na indianistykę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz