poniedziałek, 11 października 2010

zabieganie

Jubileusz mojego liceum. A jak jubileusz to śpiewanie, jak śpiewanie to próby, dużo prób. Na szczęście opłaciło się, wyszło nam bardzo dobrze, z tego co słyszałem. Za dwie godziny śpiewamy znowu. Niby fajnie, ale kiedy pouczę się na sprawdzian z fizyki to na prawdę nie wiem. A, wczoraj mieliśmy miniKoncert. I w tym momencie brawa dla naszego DonLora za solówkę pięciosekundową, która była wynikiem zamotania reszty basów. A on - jedyny, niezawodny zaśpiewał, ave Ci! (tutaj powinien być dwukropek i duże d, ale że emotykon nie używam to nie będzie)
W sobotę tańczyłem. Do wszystkiego. Miałem świetny humor (który kompletnie zjebał mi się przez moją głupią, niewyparzoną gębę i chwilami tragiczne poczucie humoru, ale to tylko na chwilę; zostało wybaczone. chyba), toteż bawiłem się dobrze. Nie przejmowałem się nawet plastikowymi lalami gibiącymi się gdzieniegdzie. Było...na prawdę nieźle.
Dobra, idę posprzątać fejsbuka. Mam dość co_trzy_minutowych wpisów dziewczyn, które to chwilą się gdzie lubią. Wszystko fajnie, ale niektóre chyba nie zrozumiały akcji i myślą, że chodzi o seks. A tu bach - chodzi o miejsce zostawiania torebki. Sama akcja imo głupia. Spamowanie fejsbuka - jeszcze gorsze.
Ale jeśli ma pomagać - lubię to.
peace.

1 komentarz:

  1. kiedyś przypadkowo wpadłam na Twojego bloga. teraz zaglądam regularnie.
    ciekawie piszesz.
    pozdrawiam, zabawa-w-powietrze

    OdpowiedzUsuń