Fajny dzień. Niecodzienny.
Warsztaty teatralne z aktorami prawdziwego, chyba trochę offowego teatru nie zdarzają się często. Właściwie to zdarzyły się pierwszy raz. Szalenie nakręcona, otwarta i pełna energii Grażyna, na oko lat 50, chociaż mam wrażenie, że pomimo wyglądu czarownicy jest młodsza. I Adam, młody student - myśli, że gdzieś mamy metro albo tramwaje; zdaje sobie sprawę, że potrafimy rzucać kurwami, toteż zbytnio się nie patyczkuje i jest swojsko.
Przez kilka godzin robiliśmy to, czego normalnie prawie nikt z nas by się nie odważył zrobić. Fakt, że na warsztatach była cała klasa i wszyscy przez chwilę byli nasionem, by potem stać się drzewem, podnosiliśmy się na wzajem, robiliśmy testy zaufania... straciłem wątek. Mimo wszytko - nie spodziewałem się, że wszyscy będą robić to bez oporów. Nie znałem mojej, bądź co bądź wspaniałej, klasy od tej strony. Było na prawdę fajnie. Dobrze jest być przez jakiś czas niepoważnym, móc udawać, pokrzyczeć, nauczyć się czegoś teatralnego.
Gdy patrzyłem na tę kobietę, stwierdziłem "cholera, widać, że robi to, co lubi!". Też bym tak chciał. Nie mogę teraz deklarować się, że teatr to NA PEWNO to, co chciałbym robić w przyszłości. Za mało wiem, umiem. Ale wiem, że to mi się szalenie podoba.
Chrzanić to, że siedzę i piszę bloga, zamiast zabrać się za angielski, hiszpański, matematykę i esej na polski. Piję którąś tam kawę i nie zamierzam iść spać przed pierwszą. Zresztą, i tak nie zdążę. Najwyżej w przyszłości zostanę drzewem.
drzewa mało zarabiają.
OdpowiedzUsuńja tam lubię drzewa...
OdpowiedzUsuńnapisz cos, bo chce cos poczytac!
OdpowiedzUsuń