niedziela, 17 października 2010

unionJack

Czterodniowy weekend dobiega końca. Już dawno tak dobrze mi się nie opierdzielało. W czwartek niemal całodniowe spanie, a potem wyjście z humanami na miasto. I to nieziemskie uczucie, kiedy to faceci są kompletnie trzeźwi, a dziewczyny wesolutkie. Po raz kolejny doszedłem do wniosku, że na prawdę ciężko mi je zrozumieć. Tak do końca zrozumieć.
W piątek - Acid Drinkers. Titus na żywo, dwumetrowy metal-krasnolud z włosami do ud i potrząsanie grzywą w rytm muzyki. Faaajnie było, ale..jakoś tak..bez rewelacji. Wczoraj wybrałem się po garnitur na półmetek. Nie żebym jakoś strasznie chciał iść tam w garniaku, ale podobno 'tak się chodzi' i 'tak pasuje'. Spoko, mój poprzedni garnitur stał się mocno niewyjściowy, toteż nie będę protestował. I znalazłem. Dokładnie taki jak chcę. Sęk w tym, że nie było do końca mojego rozmiaru (wszędzie_obecni Słowacy wykupili wcześniej pół miasta. Jeżdżą do nas jak do jakiegoś Eldorado co najmniej.) i strój będę miał za dni kilka. No nic, życie.
Teraz siedzę nad hiszpańskim (apokalipsa nadchodzi), matematyką, której nie jestem w stanie ogarnąć (apokalipsa przyszła i zostawiła mnie z zaszczytną tróją) i chemią (mam wyjebane na apokalipsę). Jakby tego było mało, kiedyśtam zgłosiłem się na konkurs traktujący o kulturze Wielkiej Brytanii. Kompletnie o nim zapomniałem, a przypomniałem sobie dzisiaj rano otwierając oczy i myśląc "cholera, to już niedziela". Znacznie bardziej wolałbym do Brytanii jechać, niż się o niej uczyć, ale...może kiedyś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz