Piszę z komputera kuzynki. Ma [komputer] zapłon jak maluch na mrozie, ustawiony jakiś dziwny język przez co podkreśka mi wszystkie wyrazy, burczy, huczy i świerka, a wyrazy pojawiają się 6 sekund po napisaniu. Ale jest, spoko, jest klimat. Chodzę po Sosnowcu, zabieram ulotki od zdesperowanych nastolatek zbierających na fajki, robie zdjęcia babciom na ławkach i z siódmego piętra pluję na parking.
Osiemnastka kuzyna była mordercza. Ale już spoko, już kontaktuję.
Ale Kamil robi mi wodę z mózgu wmawiając, że robię błędy w miejscacach, w których nie robię. O.
Czas spać.
dobra biba nie jest zła! pamietaj!
OdpowiedzUsuń