Przygotowania do wigilii idą pełną parą.
Średnio czuję klimat świąt, ale i tak jest nieźle.
Lennon mnie ratuje.
Jadę z tatą po choinkę, czas najwyższy.
Żywe drzewo to jest to, ha.
Kilka świątecznych godzin spędziłam na czytaniu Twojego bloga. CAŁEGO bloga. Tu u Ciebie świat jakiś taki bardziej kolorowy, optymistyczny. Pozdrawiam, Paulina
To niezmiernie miłe, że nie zraziłaś się na początkowych, z perspektywy czasu dziecinnych postach :) Ciesze się, że to wszystko wygląda na kolorowe i pozytywne, mimo że nie zawsze jest tak na prawdę... Pozdrawiam
Kilka świątecznych godzin spędziłam na czytaniu Twojego bloga. CAŁEGO bloga. Tu u Ciebie świat jakiś taki bardziej kolorowy, optymistyczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Paulina
To niezmiernie miłe, że nie zraziłaś się na początkowych, z perspektywy czasu dziecinnych postach :) Ciesze się, że to wszystko wygląda na kolorowe i pozytywne, mimo że nie zawsze jest tak na prawdę... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, że hm... ewoluowałeś:)
OdpowiedzUsuńA Twoje nie-kolorowo i tak jest optymistyczne.